okres przejściowy

Jak przetrwać okres przejściowy, gdy zaczynasz coś nowego?

To co często powstrzymuje przed zmianą to okres przejściowy. Ten czas, kiedy musimy nabyć nowe umiejętności, włożyć dużo pracy zanim biznes zacznie przynosić pieniądze, a może znowu przejść przez etap praktykanta czy juniora w nowym zawodzie. I o ile nie mamy innych źródeł utrzymania, to musimy równolegle pracować w dotychczasowej pracy i rozwijać to co nowe. A to wiąże się ze zmęczeniem, brakiem czasu na odpoczynek, a czasem niecierpliwością związaną z koniecznością zajmowania się tym co już nas nie interesuje, a może nawet męczy czy bardzo stresuje.

Pogódź się z tym, że czeka Cię okres przejściowy

Z każdą zmianą wiąże się jakiś okres przejściowy. I już. Tak naprawdę wystarczyło by napisać, że są rzeczy, które trzeba zaakceptować, zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Naprawdę mam wrażenie, że często przegadujemy temat, bijemy pianę zamiast po prostu zacząć. Żeby było jasne, mnie też to dotyczy.

No dobrze, ale skoro już piszę o okresie przejściowym to masz dwa wyjścia. Albo ze strachu przed nim nie robić nic, albo uznać, że i tak musisz przez niego przejść, że bez tego nic nie zmienisz. Najzabawniejsze jest to, że z chwilą, gdy decydujesz się na drugą opcję, to okres przejściowy przestaje być taki straszny. Dlaczego? Bo zaczynasz skupiać się na działaniu, a nie na myśleniu.

Okres przejściowy to również czas, kiedy dopiero szukasz pomysłu na siebie. To może trochę potrwać, więc część wskazówek z tego artykułu może Ci się przydać. Możesz też zrobić pierwszy krok i odpowiedzieć sobie na Pytania Mocy, zaprojektowane dla szukających tego co chcą robić w życiu. Możesz pobrać je klikając na obrazek.

Skoro nie ma wyjścia, to może są chociaż sposoby, żeby ułatwić sobie ten czas i jakoś łagodniej przez niego przejść? Oczywiście, że są. Czytaj dalej.

Nie o przetrwanie tu chodzi

Zacznij od tego, że nie chodzi o przetrwanie. To tak naprawdę najlepszy czas. Zaczynasz działać, zaczynasz widzieć rezultaty, wprawiłaś machinę w ruch. To daje Ci poczucie wpływu. Wtedy najwięcej się uczysz i odkrywasz. Już nie myślisz jak to będzie, bo to już się dzieje. Co więcej, okazuje się, że jest łatwiejsze niż myślałaś. Masz entuzjazm początkującego i sama zaczynasz się dziwić dlaczego tak długo zwlekałaś. Ciesz się tym i pracuj. To jest czas, kiedy wyrabiasz nawyki. Będzie moment, kiedy entuzjazm opadnie, kiedy przyjdą momenty zwątpienia i wtedy zadziałają nawyki, listy zadań i wizja tego, co chcesz osiągnąć.

I nawet, gdy w tym gorszym okresie zrobisz mniej, to wciąż coś zrobisz. A jeżeli będziesz miała przerwę na odpoczynek to będziesz wiedziała gdzie przerwałaś i do czego wrócić. To nie będzie zaczynanie od początku, to będzie kontynuacja.

Kto ma pod górkę?

Najtrudniej przejść okres przejściowy tym, którzy już bardzo, bardzo chcą zmienić swoją sytuację. Nie lubią swojej pracy, nie spełniają się w niej lub jest dla nich źródłem dużego stresu. Jak obrócić taką sytuację na swoją korzyść?

Są dwa rodzaje motywacji: motywacja „od” i „do”. W tej pierwszej uciekamy od kija, a w tej drugiej dążymy ku marchewce. Która motywacja u Ciebie dominuje? Jest źle i chcesz się jak najszybciej z tego wyrwać, więc działasz czy widzisz przed sobą swój cel i on Cię motywuje do działania? Niezależnie od tego, która z motywacji lepiej działa u Ciebie, wykorzystaj ją i motywuj się świadomie.

Jeżeli motywujesz się „od” to powtarzaj sobie, że im szybciej coś zaczniesz, tym szybciej będziesz mogła zostawić to co Cię męczy. A jeżeli „do” to przypominaj sobie po co to robisz. Poeksperymentuj i spróbuj skorzystać z obu motywacji na raz. Może któraś lepiej na Ciebie działa.

Działania równoległe

Nie doradzam rzucania pracy, o ile nie masz innych środków utrzymania lub oszczędności. O pewnych szczególnych sytuacjach napiszę dalej.

Co w takim razie? Przede wszystkim postaw na działania równoległe. W szczególności, jeżeli jesteś dopiero na etapie wymyślania co chcesz robić albo uczenia się jak to zrobić. W okresie uczenia się i testowania może się okazać, że to co wydawało Ci się strzałem w dziesiątkę, to jednak nie to i zaczynasz poszukiwania od nowa. Nie potrzebne Ci działanie pod presją i branie się za cokolwiek byle tylko zapewnić sobie byt. Nie po to w końcu zaczęłaś zmiany.

Oceń swoje możliwości. Jeżeli Twoja praca jest bardzo wyczerpująca to być może po prostu nie masz siły, żeby jeszcze pracować wieczorem w domu. Tak było w moim przypadku. Wracałam z pracy późno i z tak wydrenowanym mózgiem, że nie mogłam już patrzeć na komputer.

Ale był taki czas, kiedy moja praca kończyła się o w miarę normalnych godzinach. Wtedy wracałam do domu. Robiłam sobie maksymalnie półgodzinną drzemkę i zasiadałam do nauki do egzaminu na aplikację. W innej już bardziej obciążającej czasowo pracy wieczorem byłam zbyt zmęczona na pracę intelektualną, więc pół godziny rano poświęcałam na pisanie książki o podróży dookoła świata (książka nie jest jeszcze wydana, szukam wydawcy).

Było to trudne i męczące, ale dało się. Po prostu trwało dłużej, bo w ciągu dnia mogłam poświęcić niewiele czasu na ten dodatkowy projekt.

Zamiast marudzenia

Dlatego zamiast marudzić oceń swoją sytuację. Zamiast wymówek w stylu „inni to mogą, bo wracają wcześnie z pracy, nie mają dzieci itd.” skup się na sobie. Nie jesteś i nie będziesz w sytuacji innej osoby. To twój wybór, czy będziesz tracić czas na porównywanie i wynajdowanie w czym inni mają lepiej, czy zaczniesz z tym co masz i jaka jesteś.

Może jesteś w stanie poświęcić godzinę czy dwie w każdy weekend albo pół godziny rano? A może jednak kąpiel, dobry posiłek i relaks po pracy dadzą Ci jeszcze energię na trochę pracy wieczorem. Ważniejsza niż ilość jednorazowo poświęconego czasu jest regularność. To ona pozwoli Ci posuwać projekt do przodu, nawet jeżeli bardzo powoli. Pamiętaj, że jak zaczniesz działać, to sama będziesz się nakręcać i łatwiej Ci będzie ogarnąć zmęczenie. Tak naprawdę wizja okresu przejściowego jest straszna, dopóki nic nie robisz.

Bądź wyrozumiała wobec siebie. Potrzebujesz też odpoczynku, ruchu i pobycia z ludźmi. Dlatego mówię o realnej ocenie sytuacji i akceptacji tego, że wszystko potrwa dłużej.

Nie ma łatwego rozwiązania

Dlatego czasami nazywam okres przejściowy czyśćcem 🙂 Działasz równolegle, nie masz jeszcze rezultatów i zarobków. To początek, więc może nie wiesz jak dokładnie się do czegoś zabrać. To może być demotywujące, bo z jednej strony nie wiesz do czego zasiąść, a jak zasiądziesz to masz wrażenie, że nic konkretnego nie zrobiłaś.

Po pierwsze, to jest coś dla Ciebie nowego i musisz się nauczyć jak nad tym pracować. Więc może być tak, że na początku będziesz rozpisywać sobie jakieś analizy, pomysły, plany, których do niczego nie wykorzystasz. W końcu jednak zauważysz, że to nie to to chodzi i zaczniesz myśleć jaką pierwszą czynność masz wykonać, która będzie się składać na realizację planu. Zastanowisz się jakimi obszarami musisz się zająć i może się okazać, że to co na początku uznałaś za niepotrzebne, dało Ci wiedzę czego i gdzie szukać, albo chociaż czym masz się zająć.

Postaw na efekt kuli śniegowej

Nawet jeżeli nie bardzo wiesz od czego zacząć i masz wrażenie, że poświęcasz czas na przypadkowe zajęcia, to ważne jest to, że już zaczęłaś. Gdy zaczniesz łatwiej jest stopniowo określić czym musisz się zająć i podzielić to na mniejsze projekty. A te mniejsze projekty na konkretne zadania. Gdy masz już konkretne zadania, „nagle” zaczynają powstawać rezultaty. Na początku martwisz się jak założyć stronę internetową, a potem robisz jakiś kurs online czy tuturial na You Tube i już wiesz jak ogarnąć WordPressa.

Tak rób z każdym kolejnym etapem. Myśl o nim tylko wtedy, gdy faktycznie się nim zajmujesz. Powiedzmy, że chcesz założyć bloga, prowadzić fanpage na Facebooku, konto na Instagramie i wysyłać newslettery. Zaczynasz np. od strony. Nie ma sensu wtedy myśleć o tym, że nie masz pojęcia jak robić reklamy na FB. Gdy przejdziesz do FB, zaczniesz uczyć się jak go prowadzić i jak robić reklamy. Po prostu zacznij i skup się na tym co robisz obecnie.

Wcześniej zacznę, szybciej zmienię

Myśl, że im wcześniej zaczniesz, tym szybciej wyjdziesz z czyśćca. Jeżeli nie podejmiesz żadnych kroków to nadal będziesz się męczyć albo frustrować. Teraz jest czas, żeby coś zrobić, bo jeżeli przyjmiesz strategię „jutro się tym zajmę”, to codziennie będziesz to powtarzać. Nawet dzieci szybko uczą się, że jutro oznacza jakiś bliżej nieokreślony termin, może kiedyś, a może wcale.

Więcej pisałam o tym TUTAJ.

Co, gdy przyjdzie zwątpienie

Może to znak, że potrzebujesz odpocząć, przewietrzyć głowę. Zrób to.

A potem pomyśl o swoim celu lub tym od czego chcesz uciec, żebyś przypomniała sobie po co to robisz.

Fajnie jest w takim momencie „przenieść się w przyszłość”. Wyobrazić sobie przed sobą linię, która jest Twoim życiem i przejść po tej linii kilka lat do przodu, obrócić się i spojrzeć w przeszłość i zobaczyć co robiłaś, żeby zrealizować swój cel, jak się z nim czujesz, a potem wrócić do teraźniejszości. Zrób to fizycznie idąc po wyobrażonej linii na podłodze.

A gdy wrócisz do teraźniejszości zadaj sobie pytanie „Jaka jest kolejna czynność, którą mogę wykonać, a która zbliży mnie do mojego celu?”

Skup się na tych małych czynnościach i poszczególnych krokach, bo wielki cel może przerażać i przypominać jak wiele jeszcze musisz zrobić, czego nie umiesz itd.

Wyłącz perfekcjonizm

Naprawdę nie musisz od razu robić wszystkiego idealnie. W ogóle nie musisz robić idealnie. Jeżeli zaczniesz, łatwiej będzie Ci poprawiać swoje działania, bo będziesz widzieć co działa, a co nie.

Przykład? Nigdy wcześniej nie używałam Instagrama. Nie wiedziałam nawet, że co do zasady to aplikacja na telefony, a ja wolę pracować na komputerze. Zainstalowałam aplikację. Wrzuciłam jakieś przypadkowe zdjęcie i okazało się, że to nie jest jakieś skomplikowane. A potem znalazłam sposoby, żeby wrzucać posty z komputera, bo tak mi wygodniej. Chodzi mi tylko o to, że jak zrobisz pierwszy krok to potem znajdziesz sposoby co i jak robić dalej.

Gdybym czekała na zainstalowanie Instagrama aż się go nauczę (idealne zdjęcia, treści, hasztagi) to nigdy bym się go nie nauczyła, bo nie da się nauczyć na sucho, w teorii. I wiesz co? Nadal się go uczę, ale już nie jest wielką niewiadomą, a raczej polem do eksperymentów i uczenia się.

A teraz obiecane przypadki specjalne

Jeżeli dotyczą Ciebie – wykorzystaj je.

Zostań utrzymanką

Celowo użyłam tego określenia, bo wiem, że taka opcja wiąże się z silnymi ocenami innych i samej siebie. Pamiętaj, że to Twoje wybory i nikomu nic do tego. Więc jeżeli dogadasz się ze swoim partnerem czy mężem, który zarabia wystarczające kwoty, aby utrzymać Was dwoje, że potrzebujesz kilku miesięcy czy roku wsparcia, żeby rozkręcić swój biznes, to nie ma w tym nic złego.

Czy ludzie Cię ocenią? Oczywiście, że tak. Nawet poprzylepiają Ci paskudne epitety, ale to tylko Wy wiecie jak jest między Wami i innym nic do tego. Pamiętaj, że takie oceny służą ludziom za wymówki. Ona ma bogatego męża to może sobie pozwolić na rozwijanie firmy, a ja muszę harować i nie mam na to czasu i siły. Sami siebie tłumaczą. To jest o nich, nie o Tobie, więc jeżeli masz taką możliwość to skorzystaj.

Swoją drogą nie dla wszystkich to działa. Sama kiedyś rozmawiałam ze swoim mężem czy gdybym rzuciła pracę to byłby w stanie utrzymać nas oboje przez jakiś czas, a ja w tym czasie rozkręcałabym biznes. Chciałam uzyskać w ten sposób poczucie bezpieczeństwa. I wiecie co? Pomimo jego zgody na taką opcję, mnie to w ogóle nie uspokoiło. Mam tak wbite w głowę, że ja też muszę zarabiać, że chcę mieć wpływ i kontrolę nad pieniędzmi, że dotarło do mnie, że nawet jakby mój mąż zarabiał miliony, to ja i tak musiałabym mieć własne źródło utrzymania. Więc jeżeli mówisz sobie, że działałabyś, gdyby ktoś Cię wsparł finansowo, to sprawdź czy faktycznie tak jest.

Urlop macierzyński

Dość często kobiety w tym okresie myślą o zmianie, bo już wcześniej chciały jej dokonać i teraz teoretycznie mają na to czas, albo zmieniają im się priorytety i chcą inaczej zorganizować swoje życie, żeby mieć więcej czasu dla rodziny.

To z jednej strony bardzo dobry okres na zmiany, bo masz w tym czasie zapewnione środki z zasiłku macierzyńskiego, a jednocześnie możesz formalnie rozpocząć działalność gospodarczą. Poza tym jesteś oderwana od dotychczasowego zajęcia, więc w głowie masz miejsce na nowe.

Z drugiej strony jest to najgorszy okres na rozpoczęcie działalności, bo masz małe dziecko, które Cię potrzebuje. To jedyny czas, kiedy jest takie małe i tak bardzo zależne od Ciebie. To czas, kiedy budujesz z nim więź. Szkoda poświęcić relację z dzieckiem dla biznesu. Poza tym, Twój dzień jest nieprzewidywalny i ograniczony czasowo.

Jest jednak czas, kiedy dziecko śpi, a może masz możliwości zorganizowania mu opieki na kilka godzin. To nie będzie 8 godzin dziennie, a może przy dobrych wiatrach jedynie 8 godzin tygodniowo. Po prostu zmiany będą zachodziły wolniej. Paradoksalnie jednak może zwiększyć się Twoja dyscyplina, bo będziesz wiedziała, że nie możesz przepieprzyć czasu. Innego niż teraz po prostu nie będzie. Zajrzyj do artykułu Sposoby na lepszą organizację czasu, czyli planuj jak mama.

Oszczędności

Kolejną opcją by przejść przez okres przejściowy jest zrobienie oszczędności na co najmniej kilka miesięcy, o ile masz w ogóle taką możliwość. I oszczędne życie w trakcie rozwijania biznesu. Pytanie jednak czy nie lepiej zacząć działać od razu, a oszczędzać równolegle, zamiast czekać aż na koncie pojawi się okrągła sumka. Oszczędności chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziły 🙂

Życie z oszczędności zostawiłabym też na czas, kiedy już faktycznie coś rozkręcasz i masz perspektywy zarabiania w niedługim czasie. Przejadanie ich w czasie, kiedy dopiero myślisz o tym co mogłabyś robić, nie jest zbyt dobrym pomysłem. Stworzysz sobie jedynie dodatkowe źródło stresu i presję, że musisz szybko coś zacząć. Najlepiej, jeżeli oszczędności posłużą Ci jako poduszka finansowa i będą zabezpieczeniem na sezony ogórkowe.

Co z działalnością gospodarczą

Wiele osób myśli, że musi od razu założyć działalność gospodarczą, płacić ZUS i prowadzić księgowość. Niczego nie musisz zakładać. Skorzystaj z dobrodziejstw tzw. działalności nierejestrowanej, która pozwala na wstrzymanie się z rejestracją do czasu, kiedy zaczniesz zarabiać na swoim biznesie określone kwoty. W Internecie znajdziesz bardzo dużo porad o działalności nierejestrowanej, nie chcę się tu na tym skupiać. W skrócie napiszę tylko, że dopóki Twoje przychody nie przekroczą 1300 zł miesięcznie możesz je rozliczać zwykłym rocznym PIT-em. A jak przekroczą to masz 7 dni na założenie działalności. Myślę, że to świetne i bezpieczne rozwiązanie.

TO CO, PITOLIMY CZY ROBIMY?

Znalazłaś coś dla siebie, co pomoże Ci przejść przez okres przejściowy? A może przechodziłaś przez taki i możesz innym doradzić jak przez niego przejść? Podziel się tym w komentarzu.

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *