Gdy minie entuzjazm początkującego okazuje się, że nawet najfajniejszy projekt nie realizuje się sam. Owszem jest łatwiej, gdy robisz to, co lubisz, ale wciąż to wymaga robienia, a tobie czasami się nie chce. Coraz częściej słyszy się, że motywacja jest przereklamowana i tak naprawdę nie ma sposobu, by wiecznie chciało się chcieć. To nie znaczy, że nie da się nic zrobić. W tym artykule dowiesz się jak się motywować.
#1 Poranna rutyna
Zanim przejdę do trików, które ułatwią Ci rozpoczęcie i kontynuowanie pracy, zacznę od czegoś tak prostego jak poranna rutyna. Kiedyś bardzo nie lubiłam tego słowa, bo kojarzyło mi się z nudnym, poukładanym życiem. Teraz inaczej na to patrzę. Uwierz mi, poranna rutyna działa cuda. Ciąg następujących po sobie czynności sprawia, że nie zastanawiasz się co i kiedy masz zrobić, tylko działasz z automatu. Jeżeli elementem swojej rutyny uczynisz rozpoczynanie pracy, to będziesz to po prostu robić, zamiast zastanawiać się jak się motywować.
Jeżeli jesteś mamą małych dzieci i „siedzisz” z nimi w domu, to prawdopodobnie powyższe słowa wywołały co najmniej znaczące prychnięcie. Taaa, spróbuj z małymi dziećmi rutynę sobie ustawić. To już Ci podpowiadam, że się da. Tyle tylko, że faktycznie to nie jest wtedy lista czynności do wykonania jedna po drugiej, tylko „odhaczenie” rano kilku spraw, które przeniosą Cię ze stanu rozmemłania w stan aktywności. Dla mnie minimum to: wypicie wody z cytryną, śniadanie, prysznic, ubranie się i umycie zębów, zanim mój mąż wyjdzie do pracy, a potem zrobienie kawy, którą popijam bawiąc się z dziećmi.
Co stanowi dla mnie znak, że czas zacząć pracować? Około 10 przychodzi babcia, która zabiera starszego syna na spacer. Zamknięcie drzwi za nimi oznacza dla mnie czas pracy. W czasach, kiedy nie korzystałam z pomocy (tak, byłam kiedyś taka głupia:) ) takim znakiem było ułożenie dziecka na drzemkę. Przed narodzinami młodszego dziecka faktycznie robiłam kawę i od razu zasiadałam do komputera. Teraz przeważnie karmię jeszcze niemowlaka i takim znakiem są jego zamknięte oczka.
Dlaczego piszę o swojej rutynie? Bo nie chodzi o to, żeby to był sztywny plan. Być może masz taką pracę, która uniemożliwia robienie co ranek tego samego, nawet jeżeli nie masz dzieci. Możesz jednak ustawić pewną sekwencję zdarzeń prowadzących do momentu, kiedy zaczynasz pracę, o sygnał, który oznacza: po tym wydarzeniu zaczynam pracować. W ten sposób wyrabiasz sobie automatyzmy, które „robią” motywację. A w zasadzie powodują, że nie odwlekasz niezależnie od tego czy masz motywację, czy nie.
#2 Decyduję się rozpocząć na 15 minut
Ten sposób zaczerpnęłam z książki Neila Fiore’a „Nawyk samodyscypliny w pracy”. Wrzucam go na początku, bo jest bardzo prosty i nawet jeżeli nie przeczytasz o kolejnych sposobach, to ten jeden może znacząco podnieść Twoją efektywność. Na czym polega?
Po prostu mówisz do siebie właśnie te słowa: decyduję się rozpocząć na 15 minut i zobaczę co z tego wyjdzie.
Po tych słowach zacznij robić coś, cokolwiek. Bez zakładania, ile i jak zrobisz. Bez zastanawiania się jak się motywować. Po prostu zacznij. Często tak robię, gdy nie mam sprecyzowanego pomysłu na to, co chciałbym zawrzeć w danym wpisie. Po prostu zaczynam pisać, a czynności pisania uruchamia nowe pomysły. Po takiej sesji kończę często ze szkicami kilku nowych artykułów na bloga.
#3 Najważniejsze kilka sekund
Ten pomysł również pochodzi z książki „Nawyk samodyscypliny z pracy”. Dotyczy sytuacji, kiedy zaczęłaś już pracę i nagle, w zasadzie automatycznie, odpalasz FB, albo wchodzisz na jakąś stronę, chwytasz za telefon itp.
W zasadzie kilka sekund decyduje o tym, w którą stronę pójdziesz. Zacznij „łapać się” na takim odrywaniu się od pracy i po prostu poczekaj kilka sekund, a ochota minie. Ja dodatkowo mówię do siebie: hola, hola, a gdzie ty włazisz, teraz zajmujesz się czymś innym. Lubię powtarzać, że świadomość zabija niewinność. Jeżeli pomiędzy chęć oderwania się od pracy, a samą czynność, na którą masz ochotę, włożysz świadomą decyzję, o wiele łatwiej będzie pozostać przy pracy. A nawet jeżeli „zbłądzisz”, to przynajmniej będzie to świadomy wybór.
#4 Technika pomodoro
Ten sposób również dotyczy motywowania się do kontynuowania pracy. Po prostu nastawiasz sobie timer, albo ściągasz aplikację, która robi to za Ciebie i pracujesz aż zadźwięczy dzwonek. Wtedy robisz sobie przerwę, a po przerwie rozpoczynasz kolejny etap pracy. Typowo czas ustawia się na 25 minut pracy i 5 minut przerwy, ale dostosuj te czasy po prostu do siebie. Gdy w międzyczasie nachodzi Cię ochota na oderwanie się, to pamiętaj o poczekaniu kilku sekund, a dodatkowo powiedz sobie, że pracujesz, dopóki nie usłyszysz dzwonka.
#5 Zaczynaj od małych zadań
Kolejnym sposobem na to jak się motywować jest zaczynanie od małych, a wręcz bardzo małych zadań. Ten sposób można stosować zamiast albo razem z zasadą „decyduję się rozpocząć na 15 minut”.
Twój dialog ze sobą może wyglądać tak:
Nie chcę mi się zupełnie. Ok., włączę komputer, tylko włączę. A teraz siądę przed nim, tylko siądę. Otworzę Worda, tylko otworzę. Ok. (tu możesz wesprzeć się pierwszym sposobem): decyduję się rozpocząć na 15 minut i zobaczę co z tego wyjdzie. I zaczynasz pracować nie zastanawiając się jak się motywować.
# 6 Lista zadań na następny dzień
Wiesz już jak zaczynać pracę i jak ją kontynuować. Teraz dowiesz się jak ją zakończyć. Nie ma nic bardziej demotywującego niż niepewność czym masz się zająć. Dlatego kończąc pracę zapisz sobie zadania, od których zaczniesz pracę kolejnego dnia. Oczywiście muszą to być bardzo konkretne zadania, a nie nazwy projektów.
Na zakończenie – jak się motywować, gdy nic nie działa
Zwrócę Twoją uwagę na jeszcze jedną rzecz. To nie jest metoda na to jak się motywować. Chodzi raczej o odkrycie przyczyny, która sprawia, że się nie chce. Jeżeli Twój stan inercji trwa dłużej, to zastanów się czy nie straciłaś z oczu swojego celu, a może cel, który sobie wyznaczyłaś, przestał Cię interesować i zaczęło Ci zależeć na czymś innym. Może być też tak, że potrzebujesz na nowo zdefiniować czego chcesz. W takich wypadku nie pomogą Ci triki na motywację. Trzeba wrócić do pracy u podstaw i jeszcze raz przemyśleć, o co Ci tak naprawdę chodzi.
Może przerób sobie pierwszy lub kolejny raz PYTANIA MOCY. Pomogą Ci na nowo zdefiniować cel. Jeżeli jesteś już na liście i zgubiłaś swój link do Pytań – napisz do mnie wiadomość, wyślę Ci pdf.
TO CO, PITOLIMY CZY ROBIMY? Napisz, który ze sposobów wypróbujesz jako pierwszy, albo napisz o własnych ?
Stosuje poranną rutynę, próbuję wdrożyć metodę „tylko 15 min i zobaczymy, co z tego wyniknie”, mój system planowania wydawał mi się dobry, ale teraz go reformuje i eksperymentuję z nowymi systemami. Podoba mi się „najważniejsze kilka sekund” – orientuję się czasem, że wcale nie miałam w planie wejść na jakąś stronę internetową i się zaczytywać. Miałam zrobić coś innego! Świetna podpowiedź. Już zapisana na karteczce. Dziękuję.
No zdecydowanie robimy:) wiesz ja mam jeden dysonans w tym wszystkim. Czasem jest tak że biorę się za coś i to mi poprostu idzie. A czasem wyznaczam sobie cel- na podstawie moich wartości i tego, czego naprawdę chcę, i jest jakiś opór.