Jak zrobić więcej w krótszym czasie – podstawy efektywnego i wydajnego życia

W dzisiejszym świecie liczy się efektywność lub wydajność. Nie są to synonimy. Efektywni jesteśmy wtedy, gdy przy mniejszych nakładach (czasu, pracy, pieniędzy) osiągamy więcej, czyli lepiej wykorzystujemy zasoby, które mamy. Wydajni natomiast jesteśmy, gdy przy stałych nakładach działamy szybciej i lepiej. I pewnie najlepiej by było, gdybyśmy w krótszym czasie i przy mniejszym nakładzie pracy działali szybko i sprawnie. Definicje nie są tu jednak najważniejsze, bo w dzisiejszym świecie jeżeli nie masz wyników, to ilość wysiłku, który włożyłaś nie ma znaczenia. W związku z tym, ważniejsze jest, by poznać podstawy efektywnego i wydajnego życia. Dlatego taką popularnością cieszą się wszelkie artykuły opisujące X sposobów na szybsze, lepsze i łatwiejsze.

Te sposoby mogą dotyczyć pracy, sprzątania czy wprowadzania zmian. Bo efektywni i wydajni musimy być wszędzie, i w pisaniu raportów, i w pucowaniu kibla. Tyle tylko, że podstawy efektywnego i wydajnego życia leżą nie tam, gdzie ich z reguły szukamy. Nie chodzi o to, by jak chomik w kołowrotku robić coraz więcej i szybciej, aż do wyczerpania, ale żeby zadbać o swoje zasoby, swój potencjał do działania. Stephen Covey nazwał to ostrzeniem piły, a jego metafora znakomicie oddaje podejście wielu z nas:

„Wyobraź sobie, że natknąłeś się w lesie na kogoś, kto gorączkowo ścina drzewo.

Co robisz? – pytasz.

– Nie widzisz? – odpowiada ze zniecierpliwieniem. – Ścinam to drzewo.

– Wyglądasz na wykończonego! -wykrzykujesz. – Długo już to robisz?

– Ponad pięć godzin – odpowiada. – I jestem skonany! To ciężka praca.

Może zrób małą przerwę i naostrz piłę? – proponujesz. – Z pewnością poszłoby wtedy szybciej.

Nie mam czasu na ostrzenie piły – odpowiada mężczyzna stanowczo. – Ścinam drzewo.”

Stephen R. Covey „7 nawyków skutecznego działania”

No to jakie są te podstawy efektywnego i wydajnego życia? Niewątpliwie obejmują kilka obszarów, ale dzisiaj chciałbym skupić się głównie na tych dotyczących naszego ciała.

Zadbaj o ciało

Po pierwsze ciało to wehikuł dzięki, któremu jesteśmy w stanie osiągać wszystko co chcemy, o ile wehikuł ten jest sprawny i dobrze naoliwiony. Po drugie, łatwiej też jest zacząć zmiany od aspektów fizycznych, bo działania i ich efekty możemy wyznaczyć i ocenić bardziej precyzyjnie. bez wątpienia jednym z efektów zadbania o ciało jest lepsze samopoczucie, które automatycznie przekłada się na inne obszary.

Sen

Mamy genetycznie określone zapotrzebowanie na sen. Każdy z nas ma inną długość cyklu snu (od 80 do 120 minut) i potrzebuje innej liczby cykli, żeby się wyspać. Organizmu nie da się oszukać i nauczyć spać krócej. To oznacza, że nie ma uniwersalnego schematu i każdy ma inaczej. W związku z tym, sprawdź jakie godziny najbardziej Ci odpowiadają i pamiętaj, że większość z nas potrzebuje 7-8 godzin, żeby się wyspać. Oczywiście dobrym czasem są wakacje czy przerwy świąteczne, gdy przez kilka dni z rzędu możemy wstawać bez budzika i bardziej wsłuchać się w nasz organizm. Testerem niech będzie samopoczucie. Kiedy czujesz się lepiej, nie boli Cię głowa, masz dobry humor i więcej siły?

Badając swoje samopoczucie stwierdziłam, że najbardziej służy mi gdy położę się o 22.30 i wstanę około 7 rano. W ten sposób śpię około 8 godzin. Jeżeli funkcjonuję w taki sposób przez dłuższy czas automatycznie wzrasta mi poziom energii, dobrego humoru i siły do działania (tu możesz przeczytać o tym, jak ważna jest regeneracja, czyli przede wszystkim sen, dla odbudowywania zasobów silnej woli). A przecież często pierwszym pomysłem na zyskanie czasu w ciągu dnia jest skrócenie godzin przeznaczonych na sen. I faktycznie zyskamy kilka godzin, ale będą to godziny mało efektywne, wspomagane kawą lub wysokoenergetycznymi przekąskami. Co więcej, niedobór snu w dłuższej perspektywie przyczynia się do otyłości oraz wielu chorób. To już może lepiej pospać trochę dłużej i zrobić to samo w krótszym czasie, a długoterminowo być zdrowym człowiekiem?

Sen uznałabym za najważniejszą z podstaw efektywnego i wydajnego życia. I jeżeli nie masz możliwości skierowania swoich wysiłków na inne podstawy, to skup się przynajmniej na śnie. Pamiętaj też o tym, że osoby, które niedosypiają, tak samo jak osoby będące pod wpływem alkoholu, błędnie oceniają swój rzeczywisty stan. Nie wierzyłabym tym, którzy twierdzą, że wystarcza im 5 godzin snu.

Dodatek dla mam

A co z mamami małych dzieci, które budzą się w nocy na jedzenie? Po pierwsze to stan przejściowy i minie, więc być może nie musisz nic robić, bo za kilka miesięcy problem sam się rozwiąże. Jeżeli jednak chcesz sobie pomóc, to ja polecam metody oparte na rodzicielstwie bliskości czyli karmienie piersią i spanie z dzieckiem. To są jednak bardzo indywidualne kwestie i sama zdecyduj czy są dla Ciebie. Jeżeli Cię to interesuję to daj znać w komentarzu, a polecę Ci kilka książek, które przekonały mnie do takiego podejścia. Od mam, które z różnych względów nie karmią piersią wiem, że mają przy łóżku termos i mleko, żeby nie musieć wstawać ( i tym samym bardziej się rozbudzać). Innym sposobem jest odsypianie w czasie drzemek dziecka. Przede wszystkim jednak wczesne macierzyństwo to jednak szczególny okres, w którym nie oczekiwałabym od siebie wzmożonej wydajności i efektywności.

Odpoczynek i relaks

Podstawową formą odpoczynku jest oczywiście sen. Niewątpliwie nie jest to jednak jedyny sposób. Odpoczynek to również zmiana aktywności. Masz przerwę na lunch? To wykorzystaj ją częściowo na krótki spacer. Wstawaj regularnie od biurka, poprzeciągaj się i popatrz w okno, zrób coś co sprawia Ci przyjemność. Najlepiej, gdy będzie to coś zupełnie innego niż praca, którą wykonujesz.

Polecam też bardzo fajną i prostą metodę relaksacyjną, która może zadziałać jak regeneracyjna drzemka, albo pomóc usnąć w nocy.

Połóż się na wznak, rozrzuć swobodnie nogi i ręce. Idąc od dołu mów sobie jak ciężkie są Twoje stopy, łydki, kolana, uda, biodra, brzuch itd. Skup się na każdej części ciała, poczuj jej ciężar i przejdź do następnej. Na koniec możesz po prostu skupić się na oddechu.

Oddychanie jest świetną metodą, gdy nie masz możliwości położenia się i zrelaksowania. Po prostu zamknij oczy i skup się na oddechu. Gdy pojawia się jakaś myśl zauważ ją, ale nie skupiaj się na niej. Skup się na nowo na oddechu. Myśli będą oczywiście co chwila próbowały zawładnąć Twoim umysłem, ale Ty po prostu zauważ je i wróć do oddychania.

Ruch

Mamy często nierealne oczekiwania i zamierzenia co do ruchu, ponieważ wydaje nam się, że sport ma sens jedynie wtedy, gdy po treningu pot cieknie z nas strumieniami i gdy prowadzi do wypracowania rzeźby lub schudnięcia. Tymczasem w kontekście efektywnego i wydajnego życia chodzi o ruch w ogóle. Ruch, który ma nam dać więcej energii, zregenerować nasze ciało, wyczyścić głowę. Takim ruchem będzie spacer, wygłupy z dzieckiem, wchodzenie po schodach. Jeżeli jesteś w takim okresie życia, że trudno Ci chodzić na regularne zajęcia, to zrób chociaż tyle. Podstawą jest chodzenie. Krokomierz w telefonie pomoże Ci uświadomić sobie jakie dystanse pokonujesz w ciągu dnia i zmobilizować się do dłuższych spacerów, chociażby po biurze.  

Niedostatek ruchu i jego skutki poczułam, gdy mój syn przestał chadzać na spacery wózkowe. Nadszedł czas, kiedy woli eksplorować świat na własnych nogach i chociaż potrafi zrobić długie dystanse, to idziemy wolniej i mniej intensywnie. Musiałam więc coś wymyślić.

Przede wszystkim zmieniłam podejście do ruchu i do własnego ciała. Podchodzę do niego bardziej funkcjonalnie. W zmianie podejścia bardzo pomógł mi czas ciąży. Jestem dumna z mojego ciała, że tak świetnie zniosło ciążę i poród i że tak szybko wracało do formy po. Jakoś przestało mi zależeć na rzeźbie. Bardziej skupiam się na sprawności, zdrowiu i funkcjonalności właśnie. Moje ciało ma określone zadania do spełnienia i wśród tych zadań nie ma wzbudzania podziwu na plaży.

Dlatego ruch to dla mnie nie setka brzuszków, ale rozciąganie się przy okazji zabawy z dzieckiem, wchodzenie po schodach, przemieszczanie się w razie możliwości na piechotę, ćwiczenia w domu, a gdy mam możliwość basen.

Odżywianie

Lubię myśleć o jedzeniu jako o paliwie. Takie myślenie sprawia, że trochę mniej zależy mi na ucztowaniu dla przyjemności smaku. Bardziej myślę sobie, że to jest paliwo, które ma zapewnić mi dobre funkcjonowanie. Na czym pojadę dalej? Wiem, że kwestia ulubionych smaków często powstrzymuje przed zmianami. No bo lubię schabowe i kluski. Powiem Ci, że odzwyczajenie się od tych smaków jest bardzo szybkie. Dopóki codziennie wcinasz na obiad coś tradycyjnego typu kotlet z ziemniakami masz wrażenie, że nie najesz się czymś innymi. Okazuje się, że jak najbardziej, a po kilku dniach, gdy zaczynasz odczuwać większy komfort w ciele, przestajesz mieć ochotę na schabowe. Ja myślę sobie o tym jak będę się czuła po zjedzeniu czegoś. Ta mała ucieczka w przyszłość sprawia, że łatwiej wybrać mi coś zdrowego.

Przeczytaj jak zacząć się zdrowo odżywiać w artykule Zdrowe odżywianie – czy to faktycznie takie trudne?

Nastawienie

Dodam jeszcze jedną, mniej fizjologiczną podstawę efektywnego i wydajnego życia – nastawienie. Sposób jest prosty i łatwo wprowadzić go do porannego rytuału, a jednocześnie wiele zmienia. Nie chcę więc z nim czekać do kolejnych wpisów i podzielę się nim już teraz.

To jak nastawisz się do życia każdego ranka ma ogromny wpływ na to jak przeżyjesz dzień. W te dni kiedy mam możliwość pomedytować rano, pomyśleć za co jestem wdzięczna i pomyśleć z miłością o moich bliskich, jest mi o wiele łatwiej, mam więcej cierpliwości i dobrego humoru. To nie musi być długa medytacja, wystarczy kilka minut.

Usiądź, zamknij oczy, oddychaj głęboko i rozluźnij ciało. Pomyśl o trzech rzeczach, za które jesteś wdzięczna i skup się na każdej z nich przez chwilę, poczuj prawdziwą wdzięczność. Następnie pomyśl o trzech osobach, którym chcesz przesłać miłość i ją prześlij. Na koniec pomyśl o trzech rzeczach, które chcesz osiągnąć w życiu lub w ciągu dnia.

Nie wierzysz, że to działa? Spróbuj. Ja widzę ogromną różnicę. W te dni, kiedy budzę się przed dzieckiem (co ostatnio rzadko się zdarza) albo zajmuje się nim mąż lub babcia i mogę poświęcić przynajmniej kilka minut na taką medytację, jest mi o wiele łatwiej niż wtedy, kiedy takiej możliwości nie mam. Ostatnio coraz więcej uwagi poświęcam medytacji, więc będę szukać też sposobów by na stałe włączyć ją do mojego życia nawet z budzącym się przed świtem dzieckiem. To krótkie ćwiczenie mogę jednak wykonać nawet, gdy synek zajmie się na chwilę samodzielną zabawą, a znakomicie uzupełnia powyższe podstawy efektywnego i wydajnego życia.

Z własnego podwórka

To są podstawy podstaw i poza ostatnim sposobem odnoszą się do naszej fizyczności. Ostrzenie piły zakłada również zajęcie się stosunkami społecznymi, umysłem i duchowością. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Najważniejsze jednak to przestać się tłumaczyć brakiem czasu. Nie mam czasu naostrzyć piły, ale mam czas pracować kilka razy dłużej tępym narzędziem. Zwykle myślimy krótkoterminowo. Teraz mam dużo pracy, teraz poświęcę sen i skończę projekt. Potem odrobię, a potem przychodzi nowy projekt i wszystko zaczyna się od nowa.

Wiem, że niełatwo wyjść z kołowrotka. Przed urodzeniem dziecka przez wiele lat pracowałam w kancelariach prawnych, gdzie normą jest praca po kilkanaście godzin na dobę, wychodzenie z biura o północy lub później. Nauczyłam się w takich sytuacjach dbać o podstawy efektywnego i wydajnego życia. Po prostu starałam się jak najwięcej spać i dobrze jeść. Odpuszczałam natomiast inne rzeczy (tak, cierpiały na tym relacje, ale ucierpiały by jeszcze bardziej, gdybym chociażby w podstawowym stopniu nie zadbała o siebie). To takie minimum, które mogłam zrobić.

Nie zawsze tak było

Nie zawsze jednak tak było. Na własnym organizmie sprawdziłam, że jestem w stanie pociągnąć bez snu i odpoczynku przez jakiś czas. Trwało to ponad dwa miesiące. Pracowałam z niefajnymi ludźmi, którzy czepiali się o każde słówko w raporcie, zarzucali mnie tysiącem pytań i zadań. Skutek był taki, że wychodziłam z biura o 3 rano i wracałam tam na 7 (tego samego ranka). Produkt, który dostarczyłam był totalnym gniotem, bo nie byłam w stanie stworzyć niczego innego. Miałam jednak już wszystko gdzieś, chciałam to wysłać i choć na kilka godzin położyć się spać bez myślenia co jeszcze muszę zrobić.

Dzisiaj w takiej sytuacji rzuciłabym papierami albo złożyła pozew o mobbing. Najpierw jednak spróbowałbym pogadać i wymusić na samej sobie zachowanie podstaw higieny psychicznej. Wtedy jednak odkładałam na podróż dookoła świata, zaciskałam zęby i robiłam. Chcę Ci tylko powiedzieć, że jesteś w stanie wytrzymać wiele i jeszcze przez długie lata tłumaczyć się brakiem czasu lub swoją wyjątkową sytuacją. Co więcej, może Ci się wydawać, że wszystko jest w porządku. Nie jest, tylko, że o tym dowiadujemy się po jakimś czasie, gdy bywa za późno na zmiany. Dobrze się więc zastanów czy warto…  

Pytania Mocy

TO CO, PITOLIMY CZY ROBIMY? Może już czas na to drugie…

Daj znać w komentarzu jakie są Twoje doświadczenia i sposoby na ostrzenie piły. Jeżeli podobał Ci się ten artykuł podziel się nim z innymi.

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *