Zdarza Ci się mówić lub myśleć, że gdyby Twój mąż lub partner był inny, zachowywał się inaczej, to ty byś ruszyła z kopyta? Uważasz, że Cię nie wspiera i regularnie skarżysz się na niego koleżankom? Obwiniasz go za swoją bierność? A może to rodzice spieprzyli Ci życie wychowując tak, a nie inaczej? Gratulacje, znalazłaś winnego. I co dalej? Do czego potrzebne Ci obwinianie?
Obwinianie bogu ducha winnego chłopa
Gdyby tylko mój mąż/partner zajął się dzieckiem, więcej robił w domu, wracał wcześniej z pracy, to ja bym miała czas na biznes, hobby, rozwój. To jego wina, że stoję w miejscu. Znasz to?
Jak bardzo obwinianie powstrzymuje Cię przed działaniem? I czy nie jest wspaniałą wymówką?
Jeżeli faktycznie jest tak, że po powrocie z pracy nie masz wolnego czasu, bo gotujesz, ogarniasz dom, dziecko, zakupy, a potem wymęczona zasypiasz na kanapie, to po pierwsze sama sobie zadaj pytanie czy musisz to wszystko robić. Bo to Twój wybór, że to robisz. Możesz powiedzieć, że jeżeli nie Ty to nikt. Po pierwsze, dopóki nie sprawdzisz to nie wiesz, a po drugie przekonasz się czy wszystko co robisz jest faktycznie konieczne.
Co więcej, nie masz tak, że jeżeli ktoś przejmie jakiś obowiązek, to przestajesz się tym interesować i nie zabierasz się już za to? Więc jeśli wzięłaś na siebie większość obowiązków w domu, to nikt nie przeczyta w Twoich myślach, że masz już dość i już tak dalej nie chcesz. Nie ma wyjścia. A właściwie są dwa.
Odpuszczanie (tym razem nie win)
Czy naprawdę wszystkie czynności, które wykonujesz są konieczne? Codzienne pucowanko, układanko i sprzątanko? Czy wszystkie przyczyniają się do tego, że w domu dobrze i wygodnie się mieszka? Bo może jednak są kluczowe czynności, które trzeba i warto zrobić, a reszta to już bez przesady. A może tak naprawdę nie chce Ci się zabrać za inne rzeczy, które mogłyby Cię wystrzelić w kosmos, bo powyższe czynności zastępcze są łatwiejsze?
Tak, uważam, że my kobiety, często robimy coś zamiast i stosujemy to jako wymówkę. I jeszcze stosujemy obwinianie – musimy to robić, bo nikt innych tego nie zrobi. Przede wszystkim we własnych oczach chcemy być ofiarą. Oj, ja taka biedna, zarobiona, bez wsparcia, nie mam czasu i energii, żeby robić coś dla siebie. Otrząśnij się dziewczyno! Sama sobie to robisz. Jeżeli chcesz tak dalej, to śmiało, ale weź na klatę, że to Twój wybór.
Wracając do chłopów
Bardzo długo wkurzało mnie, że facetom łatwo olać bałagan i robienie tych wszystkich „niezbędnych” rzeczy. Nie wierzyłam, że mogą czegoś nie widzieć. Raczej wietrzyłam w tym celowe i podstępne działania (czyli w praktyce stosowałam obwinianie). Będę udawał, że nie widzę, więc Ty to zrobisz. Tylko wiecie co, faceci nie mają wzorców, oni faktycznie nie mieli się od kogo nauczyć. Jaki procent ojców urodzonych w latach 50. robił cokolwiek w domu? Ich ojcowie też nic nie robili.
Dlatego możesz kopać się z koniem, wkurzać i strzelać fochy, albo coś z tym zrobić. I to jest właśnie drugi obok odpuszczania sposób. Po prostu pogadać.
Podziel obowiązki?
Najprostsza porada to podzielić obowiązki. Tylko jak już je podzielicie to po pierwsze daj mu robić po swojemu, a po drugie nie wykorzystuj wolnego czasu na dłuższe wykonywanie swoich obowiązków albo dokładanie sobie nowych.
No właśnie to jest najprostsza i najpopularniejsza porada, tylko mam wrażenie, że nie zawsze działa. Dlaczego? Bo większość kobiet ma zainstalowany radar okruszkowy. Co to jest? Wstaję na siku i widzę po drodze, że są okruszki na stole, więc od razu je ścieram. Wracam, radar zidentyfikował porzucone skarpetki, więc zahaczam o kosz na pranie. I wszystko byłoby w porządku, bo to fajny sposób na sprzątanie przy okazji…
O ile to faktycznie jest przy okazji, a nie zamienia się w pracę przy taśmie. Jak to wygląda? To jak już jestem przy koszu na pranie to je wstawię i zdejmę suche, a to suche od razu poskładam i może jeszcze wyprasuję. O i na żelazku przykleił się jakiś spalony farfocel więc szybko wyszukam jak się czyści żelazko i je wyczyszczę. O, pranie się zrobiło, więc wywieszę i od razu…. I tak dalej. A wstałaś tylko na siku, na kanapie czeka zaczęta książka, a może miękki kocyk, pod którym miałaś uciąć sobie drzemkę, a może w końcu dzisiaj miałaś się zająć swoim biznesem, uczeniem się…
Tak, tak wyolbrzymiam. A może wcale nie. Bo może to się nie dzieje w drodze na siku, ale przy regularnym sobotnim sprzątaniu. Jeszcze to, i jeszcze to i nigdy nie jest idealnie wypucowane. Wszystko musi być wysprzątane w tym samym czasie, bo inaczej nie będzie efektu i nie będziesz mogła odpocząć. Sprzątanie nigdy się nie kończy, a Ty nigdy nie masz czasu dla siebie. I chociażby Twój facet flaki sobie wypruł to Ty i tak coś sobie znajdziesz i zrobisz więcej.
Co z tym zrobić?
Po pierwsze zajmij się sobą. Naprawdę. Jak zaczniesz rozwijać coś swojego, uczyć się czegoś co Cię fascynuje, robić coś co Cię kręci, to te wszystkie pierdoły stracą na znaczeniu. Będziesz wolała zasiąść do swoich zajęć niż latać z odkurzaczem.
A co jeśli masz wpojony program „perfekcyjna pani domu”? Pracuj nad przekonaniami. Jakie to przeważnie przekonania? Najpopularniejsze to chyba: nie mogę odpoczywać (pracować) w bałaganie. Jak pracować nad zmianą przekonań? Zajrzyj TUTAJ.
A poza przekonaniami, zastanów się zamiast czego to robisz? Czego unikasz? Tak, czasem trudno z tym się zmierzyć, łatwiej chwycić za szmatę, ale to też Twój wybór.
Brak wsparcia
Za co jeszcze obwiniamy partnerów? Za brak wsparcia, zrozumienia. Dotyczy to szczególnie przypadków, gdy chcesz zrobić woltę o 180 stopni. Założyć biznes, zmienić zawód. Tylko nie wiesz jeszcze za bardzo czym miałabyś się zająć, jesteś na etapie poszukiwania. Opowiadasz swojemu facetowi, a on jakby nie brał tego na poważnie. I faktycznie nie bierze.
Faceci działają inaczej. Czy nie jest tak, że chcesz się po prostu wygadać, wypłakać, a Twój luby wali Ci rozwiązania? No właśnie, u nich liczy się konkret. Ty jesteś w emocjach, a on prosto z logicznego umysłu Ci doradza. Więc, gdy nie wie w czym ma Ci doradzić, to się gubi. Jak coś tam marudzisz, że chciałabyś, ale się boisz i nie wiesz co, a najlepiej to niech on Ci powie, to dla niego nie istnieje żaden konkretny problem do rozwiązania. I jeżeli jest empatyczny to Cię wysłucha, przytuli, ale Cię nie wesprze. Bo po prostu nie wie w czym.
Jak się zdecydujesz i określisz, to po pierwsze już pewnie nie będziesz potrzebowała się wypłakać w tym temacie, ale będziesz mogła się zwrócić do niego z konkretem. I o ile będzie to coś na czym się zna, to Cię wesprze. A jeżeli się nie zna, to też Cię wesprze i doradzi, bo faceci z reguły tak mają. Nie wierzę w to, że nie chcą szczęścia swoich kobiet. Happy wife, happy life – to bardzo prawdziwe powiedzenie i wielu z nich zdaje sobie z tego sprawę.
Obwinianie rodziców
Tak naprawdę obwinianie nie dotyczy tylko partnera. Bardzo wdzięcznym obiektem są rodzice. To w końcu oni spieprzyli nam życie wychowując tak, a nie inaczej. I bardzo możliwe, że tak było. Dzieci i ryby głosu nie mają, milcz gówniarzu, a dlaczego nie 5? To wszystko jakoś nas ukształtowało. Tylko co możemy z tym zrobić? Płakać w poduszkę, rwać sobie włosy z głowy i krzyczeć: dlaczego wtedy nie było rodzicielstwa bliskości i porozumienia bez przemocy?!!!
Powiem Wam coś, nie jest mi to obce. Nastąpił jednak taki moment, gdy po pierwsze znudziło mnie grzebanie w przeszłości i obwinianie rodziców. Uznałam, że robili tak jak najlepiej potrafili (umiesz zrobić coś najgorzej jak potrafisz?), a przede wszystkim do niczego mnie to nie prowadzi.
Poszłam więc w drugą stronę – co od nich dostałam? Nigdy nie żałowali mi kasy na naukę, chociaż nie mieli jej za dużo. Jeżeli chodziło o edukację to stawali na czubkach przeróżnych części ciała, żeby nam ją zapewnić (a jest nas czwórka), zachęcali, żeby mierzyć wysoko, wybijać się ponad przeciętność i myśleć dużymi kategoriami. Do tego jeszcze swoboda zabawy i wolność, której dzieci teraz nie mają aż tyle.
No to jak, obwinianie czy robienie?
Kto ponosi odpowiedzialność za Twoje życie? Naprawdę chcesz ją oddać w ręce innych, chociażby to był Twój partner czy rodzice? Wierz mi, jeżeli Ty nie ustalisz swoich priorytetów, to inni bardzo chętnie to zrobią.
Tak, nie mamy wpływu na wiele rzeczy i ludzie zachowują się różnie. Ale to Ty decydujesz co z tym zrobisz. Obwinianie to tylko wymówka i niechęć spojrzenia w swoją stronę. Nie organizuje wyjść na imprezy czy kolacje? A może Ty sama jesteś zbyt zmęczona, żeby ruszyć tyłek i tak naprawdę jest Ci z tym wygodnie? Może Ty coś zorganizujesz, a on będzie miął większą ochotę się odwdzięczyć? Czasem ktoś pierwszy musi zadziałać, żeby druga strona się zmobilizowała.
Nie jesteś pewna siebie bo rodzice traktowali Cię w jakiś sposób? Zacznij szukać sposobów by tą pewność siebie poprawić. No chyba, że masz wehikuł czasu, przeniesiesz się w przeszłość i powiesz im, żeby robili inaczej bo Ci to na psyche wpływa.
Nie oczekuj, że to inni mają coś zrobić, żebyś Ty się jakoś czuła. To Ty jesteś odpowiedzialna za swoje samopoczucie i swoje życie.
TO CO, OBWINIAMY CZY ROBIMY?
Wyłącz się na chwilę z trybu „obwinianie” i napisz co fajnego robi Twój partner lub co dostałaś od rodziców, nawet jeżeli było to trudne?
Jak ja Ci dziękuję za ten tekst!
Otworzyłaś mi oczy na to, co ja biednemu mojemu facetowi robiłam przez ostatnie kilka miesięcy. Wymyśliłam sobie, że stworzę własny biznes. I nie wiedziałam jaki ten biznes ma być. Żaliłam mu się do ucha, płakałam. Teraz rozumiem, że walczyłam sama ze sobą by nie przejąć odpowiedzialności za własne czyny.
Cieszę się, że do Ciebie trafiłam 🙂
Aga, dziękuję za ten komentarz. Cieszę się bardzo, że Ci pomógł. Wzięcie odpowiedzialności za siebie jest trudne, ale to jedyny sposób, że faktycznie coś w naszym życiu zaczęło się dziać. Trzymam kciuki za Twój proces odkrywania swojego życiowego celu, a potem za biznes! Pozdrawiam!
Mam wrażenie że piszesz o moim życiu. Była nas czwórka, ja najstarsza.
Teksty typu ” dlaczego nie 5″ pomimo świadectw z paskiem co roku. Brak czułości , zainteresowania ( szczególnie mną , byłam jakby trzecim rodzicem, nie dzieckiem).
Teraz mam trójkę dzieci.
Wszystko robię sama, nikt mi nie pomaga, ciągle zrzędzę. Wszystkich o to obwiniam.
Warczę na wszystkich .Wieczny foch. Koniec z tym . Dziękuję Ci za ten tekst. Jest o mnie. Pozdrawiam Cię serdecznie. Magda.
Magda, bardzo się cieszę, że ten tekst jest dla Ciebie początkiem zmian. To dotyczy tak wielu z nas. Jest w nas wiele złości i żalu na bliskich, że robili tak a nie inaczej. Przerobienie tego może być dużym przełomem i tego z całego serca Ci życzę, szczególnie, że masz komu przekazywać dobrą energię. Ściskam!