Pamiętacie bajki z dzieciństwa? To zawsze Jaś, który wybierał trudniejszą drogę dostawał księżniczkę i połowę królestwa, podczas gdy jego bracia wybierający drogę łatwą i przyjemną z reguły kończyli marnie, a przynajmniej bez księżniczki i majątku 🙂 Najczęściej jednak łatwa droga nie doprowadzała ich do celu.
A co to jest łatwa droga?
W życiu jednak nie jest jak w bajkach i chociaż metaforycznie zdarza nam się stanąć na rozstaju dróg, to jednak wybór nie jest taki jasny. Nie ma kierunkowskazów „łatwa droga” i „trudna droga”.
Co mam na myśli mówiąc o łatwiej drodze? Ano oczekiwania związane z osiąganiem celów i dokonywaniem zmian w życiu. Chcemy, żeby było szybko, przyjemnie i bez wysiłku, za to ze spektakularnym efektem. Szukamy magicznych trików i odmieniających życie sposobów.
Przez trudną drogę rozumiem akceptację tego, że zmiany, a szczególnie ważne i duże zmiany wymagają czasu, wysiłku, zwrotów akcji i cierpliwości. To nie musi oznaczać braku przyjemności czy satysfakcji. Trudność polega na tym, że na efekt trzeba poczekać, a wysiłek nie jest jednorazowym zrywem.
Oczekiwania vs działania
Za oczekiwaniami idą działania lub brak działań. Jeżeli kusi Cię łatwa droga to może liczysz na to, że jedna książka, artykuł czy ćwiczenie zmienią Twoje życie. A może liczysz na to, że samo myślenie o celu sprawi, że się zrealizuje. Nawet, gdy zachęcam do pobierania Pytań Mocy, które są narzędziem do odnalezienia tego, co naprawdę chcesz robić w życiu, to nie ukrywam, że szczere i gruntowne odpowiedzi na nie są dopiero początkiem drogi. Nic nie dzieje się od razu.
Wiedziałaś o tym, że większość ludzi, którzy przeżyją jakąś katastrofę lub zdarzenie bliskie śmierci, szybko wraca do swojego poprzedniego życia? To samo dzieje się z wygrywającymi fortunę na loterii. Mogłoby się wydawać, że to są sytuacje odmieniające życie. Mogą być, ale z reguły nie są. Życie można odmienić jedynie przez działanie.
Nawet placebo nie działa z racji samego istnienia. Musisz połknąć pigułkę, czyli zadziałać, żeby efekt placebo nastąpił.
To nie znaczy, że nie istnieją kamienie milowe, znaczące wydarzenia czy lektury. Istnieją. Stanowią jednak z reguły dopełnienie Twoich wcześniejszych działań. Od samego przeczytania czy pomyślenia nie zdarzy się nic.
Podsumowując, łatwa droga w praktyce oznacza brak działań, odwlekanie i liczenie na nagłą zmianę znikąd.
Łatwa droga vs masochizm?
Czy to znaczy, że będę Cię namawiać do masochizmu, samobiczowania i rzucania sobie kłód pod nogi? Absolutnie nie. Nie chodzi mi też o to, że życie jest ciężkie albo że ma być trudno i pod górkę.
Chcę Cię natomiast przekonać, do tego, żebyś przestała bać się wyzwań, żebyś przestała oczekiwać, że coś na co „pracowałaś” przez lata (przekonania, sytuacja życiowa, nastawienie do życia, nadprogramowe kilogramy) zmienią się pod wpływem magicznego triku, jednego zdania, ćwiczenia czy diety cud.
W gruncie rzeczy namawiam Cię do cierpliwości i wytrwałości i do podchodzenia do zmian jak do procesu, budowania cegiełka po cegiełce.
Kiedy wydarza się zmiana?
Jest takie fajne pytanie „kiedy wydarza się zmiana?”. No kiedy? Wtedy, kiedy zauważasz, że się wydarzyła, czy może wydarzała się stopniowo, a po prostu zauważasz ją w danej chwili i stąd wrażenie nagłości zmiany?
Gdy pomyślisz głębiej to zapracowałaś sobie na to i na zmianę złożył się szereg Twoich działań, przemyśleń, okoliczności itd. Tyle tylko, że dopóki proces trwa, trudno zmianę zauważyć.
Wrażenie nagłej zmiany, a tym samym łatwej drogi, mamy najczęściej, gdy widzimy zmiany u innych. Jest efekt, ale nie widać całego wcześniejszego wysiłku, który do niego doprowadził. Stąd myślimy sobie, że inni mają lepiej, że im wychodzi. A po prostu nie widzimy zaplecza.
Zmiana wydarza się w mikrosekundzie – to moment, kiedy ją zauważasz. Ten moment poprzedzony jest jednak decyzją o zmianie, a potem całym procesem dokonywania się zmiany.
Tak jest i ze zmianą przekonań i z szukaniem życiowej drogi (patrz tekst Objawienia nie będzie), tak jest ze zmianą diety i stylu życia. Nie wszystko na raz. Każdy wysiłek, ćwiczenie, książka, artykuł, rozmowa coś zmienia i suma tych zmian stanowi zmianę, o którą Ci chodzi.
Rezultat jest zawsze inny niż oczekiwany
Nie jesteś w stanie w 100% zaplanować rezultatu, o który Ci chodzi. Dlaczego? Bo nie znasz siebie z przyszłości i nie znasz okoliczności, które wydarzą się po drodze. Dlatego czasem można nie zauważyć, że cel został osiągnięty. Objawił się po prostu inaczej niż na początku to sobie wyobraziłaś.
Na szczęście z reguły rezultat jest lepszy niż planowałaś, bo mniej „zaawansowana” Ty nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co może zrobić Twoja „ulepszona” (doświadczeniem, czasem, działaniami) wersja.
Jak wytrwać na trudnej drodze?
Po pierwsze, uświadomić sobie, że łatwa droga tak naprawdę nie istnieje, więc i tak nie masz wyjścia. A po drugie regularnie sprawdzać co już się zmieniło.
Usiądź raz na jakiś czas – może na koniec roku, kwartału albo w jakimkolwiek odpowiadającym Ci momencie (o złudnej magii dat i innym podejściu do zaczynania zmian pisałam w Nowy Rok jest przereklamowany) i zastanów się co się zmieniło.
Ponieważ zmiany dzieją się stopniowo i tak jak pisałam wcześniej „nagle” zauważasz zmianę, żyjemy często w przeświadczeniu, że niewiele się wydarzyło, jesteś ciągle taka sama. Co więcej, gdy coś na początku było nowe i nauczymy się jak to robić, to po jakimś czasie jest to dla nas tak oczywiste, że nie postrzegamy tego jako zmianę.
Dlatego zastanów się czego się nauczyłaś, w jakich sytuacjach inaczej reagujesz lub myślisz, co inaczej robisz. Ja miałam tak ostatnio z asertywnością. Wypisałam sobie kiedyś w jakich sytuacjach nie zachowuję się asertywnie. I przynajmniej w części z nich zaczęłam zachowywać się inaczej. W mojej świadomości nadal pozostało jednak przekonanie, że w pewnych kontekstach nie jestem asertywna.
Gdy po jakimś czasie wróciłam do tematu okazało się, że te sytuacje nie są już problematyczne. Potrzebowałam jednak takiego audytu, żeby się o tym przekonać.
Ale, że nie można szybko, łatwo i przyjemnie?
Czasem można, czasem faktycznie nie ma co się pieprzyć z jakimiś problemami. Rozwiązać, pogadać, zrobić jakieś ćwiczenie i ruszyć do przodu.
Mam jednak wrażenie, że w tych kluczowych sprawach potrzeba trochę czasu i wysiłku. To tak jak byś odkopywała zakopany skarb – warstwa po warstwie, każda łopata ma znaczenie chociaż skarbu nie widać. I „nagle” jest coraz bardziej i bardziej widoczny.
Szybko można zmienić swój stan. Wiedziałaś o tym, że obieg hormonów w organizmie trwa 90 sekund, a potem to już trochę nasza decyzja czy pozwolimy na kolejny? Możesz wpłynąć na swoją złość, irytację, wzburzenie. Ja ostatnio stosuję technikę odliczania. Oceniam w skali od 1 do 10 swoją złość. Jest 8 – to odliczam od 8 w dół, po odliczeniu znowu sprawdzam – jest 3 to od 3 w dół. Działa szybko.
Masz podły nastrój – przypomnij sobie kilka bardzo fajnych wspomnień, a jeszcze lepiej poruszaj się trochę. Włącz głośno muzykę i zatańcz.
Takie zmiany zachodzą szybko, ale dotyczą stanu, a stan jest chwilowy. Gdybyś jednak chciała popracować nad przyczynami złości po to, żeby takich wybuchów było mniej, to już trik z odliczaniem nie wystarczy. Rozumiesz o co mi chodzi?
Pochłaniasz wiedzę?
Nie wyobrażam sobie życia bez uczenia się. Tylko czym jest uczenie się? Jeżeli sprowadzisz je do czytania kolejnych książek i zaliczania kursów to raczej nic się nie zmieni. To też jest łatwa droga.
Nie ma wyjścia, musisz wykonać pracę nad sobą. Tymczasem pogania nas jakąś chęć zaliczenia kolejnej lektury i same siebie oszukujemy, że później zrobisz wszystkie ćwiczenia czy zadania. Tylko, że to nigdy nie następuje. Możesz pochwalić się liczbą książek przeczytanych w ciągu roku, tylko co z tego? Lepiej czytaj lub rób powoli, ale na bieżąco wykonuj pracę.
Tak samo jest z oceną czy coś Ci może pomóc czy nie. Samo rzucenie okiem na książkę czy jakieś narzędzie nie wystarczy by sprawdzić czy działa. Dlatego testuj. Czasem niepozorne pytanie może pootwierać zasoby, o których nie miałaś pojęcia.
Jeszcze raz to podkreślę. Nie chodzi o to, żeby było trudno. Chodzi o to, żeby wyzbyć się nierealnych oczekiwań. Zmiany są jak najbardziej dostępne, ale dzieją się w czasie. To tak jak z odchudzaniem. Kilogramy zbierają się miesiącami lub latami, więc nie oczekuj, że w dwa tygodnie znikną na zawsze.
TO CO, PITOLIMY CZY ROBIMY?
Jak jest u Ciebie? Jakich zmian dokonałaś w ostatnich kilku miesiącach?