utopione koszty

Utopione koszty, porażka czy odwaga. Jak nauczyć się rezygnować bez żalu?

W ostatnim artykule wspominałam, że poszukując własnej drogi życiowej warto, a nawet trzeba, zastosować metodę prób i błędów. Jeżeli jeszcze nie czytałaś to zajrzyj tu. Ogólnie rzecz biorąc musisz spróbować nowej aktywności, żeby przekonać się czy to coś dla Ciebie. A jeżeli okaże się, że nie? Zrezygnować i szukać dalej. Taką samą decyzję warto podjąć w przypadku innych celów, które w trakcie okazały się nie do końca tym, o co Ci chodziło. No tak, tylko, że z rezygnacją wiąże się szereg negatywnych skojarzeń. Poza tym poniosłaś koszty, które przy rezygnacji zamieniają się w utopione koszty.

Czym są utopione koszty?

Utopione koszty to koszty, które zostały poniesione i nie mogą zostać odzyskane. Ponadto, nie przynoszą zwrotu z inwestycji. To tak bardziej ekonomicznie, ale w psychologii istnieje jeszcze coś takiego jak efekt utopionych kosztów.

Polega on na tym, że ludzie mają skłonność do trwania przy swoich celach i wcześniej podjętych decyzjach, nawet jeżeli okazały się one niekorzystne lub przestały spełniać ich oczekiwania.

Rezygnacja to porażka?

Wydaje się, że taki jest społeczny odbiór rezygnowania. Nazywa się to słomianym zapałem, brakiem konsekwencji, a właśnie konsekwentne zachowania zdają się być powszechnie hołubione. Ktoś, kto działa konsekwentnie uznawany jest za wytrwałego, godnego podziwu i pełnego silnej woli.

Co więcej, sami wzmacniamy w sobie takie przekonania uznając własne konsekwentne działania za racjonalne. Tylko czy zawsze są racjonalne? Czy w sytuacji, gdy coś przestaje nam służyć, przestaje być naszym celem, a wiąże się z wysiłkiem i kosztami, to czy warto to kontynuować? Czy oby na pewno jest to racjonalne zachowanie? A może raczej zracjonalizowane?

Wychodzi na to, że zrezygnować jest bardzo trudno, bo albo dowali nam ktoś z zewnątrz albo sami sobie damy popalić. Do tego dochodzą jeszcze emocje, wątpliwości i niepokój. Czy będę żałować? Włożyłam już tyle wysiłku, czasu, pieniędzy, zaangażowania, że teraz nie mogę zrezygnować. Takie słowa funduje sobie większość z nas w sytuacji, gdy korzystniejsze mogłoby okazać się zrezygnowanie z chybionego projektu.

Pułapka utopionych kosztów

Efekt utopionych kosztów to pułapka. Czujesz, że zainwestowałaś już tyle, że nie możesz się wycofać. Jeżeli zrezygnujesz, to znaczy, że popełniłaś błąd, musisz przyznać się do porażki, do swojej omylności. W związku z tym inwestujesz dalej (czas, wysiłek, pieniądze, itd.). Jak hazardzista, który chce się odegrać albo gracz giełdowy, który chce odrobić straty przy ciągłym spadku.

Do tego dochodzą przekonania o konsekwencji (to racjonalne kontynuować, skoro tyle zainwestowałam) i opinia innych (jesteś niekonsekwentna, masz słomiany zapał, nigdy nie doprowadzasz niczego do końca).

Gdy spytasz ludzi czy zrezygnować ze studiów, które już Cię nie interesują, w większości wypadków powiedzą Ci, że skoro zrobiłaś już tyle, to wytrzymasz jeszcze, a papier się przyda.

To powoduje duże napięcie i konflikt pomiędzy tym co chcemy osiągnąć, a tym co robimy i możemy osiągnąć w rezultacie. Liczymy jednak na to, że osiągnięty cel zrekompensuje poniesione wysiłki.

Jak wyjść z pułapki utopionych kosztów

Problem w tym, że na poziomie racjonalnym często zdajemy sobie sprawę, że być może nie ma już sensu dalej inwestować. Zmieniły się warunki, oczekiwania, cele życiowe. Konflikt powstaje jednak na poziomie emocjonalnym. Jak wyjść z tego z twarzą, co ludzie pomyślą, co ja o sobie pomyślę? Niekonsekwencja, słomiany zapał – nie lubimy tego słyszeć. Chcemy zachować twarz wobec siebie i innych. Chcemy usprawiedliwić zasadność poniesionych kosztów. A jeszcze fajnie jest wykazać się silną wolą.

Aby uniknąć topienia kosztów w niechcianym działaniu najlepiej byłoby podejmować świadome decyzje. Jeżeli nie jesteśmy pewni rezultatów, to wyznaczać sobie limity – sprawdzę przez określony czas, do określonej kwoty. Decyzję o działaniu i przyjęciu limitu najlepiej zadeklarować oficjalnie. Wtedy obawa przed uznaniem za niekonsekwentną zadziała na naszą korzyść. Sprawdziłam do limitu, nie o to mi chodzi i wycofuję się.

Co jednak, gdy już tkwisz w tym działaniu i trudno Ci podjąć decyzję o rezygnacji?

Zatrzymaj się i popatrz na „utopione koszty”

Daj sobie czas na analizę, przemyślenie. Jakie są Twoje emocje i uczucia z tym związane. Skup się na sobie. Sprawdź, jak się czujesz z tym co robisz.

Zatrzymaniu się nie sprzyja hołubienie zajętości. Wiele osób tkwi w tej pułapce, bo taki jest kanon w korporacjach, ale nie tylko. To trochę jak w dowcipie „taki zapier…, że nie ma czasu taczki załadować”. I tak często jest. Działamy z automatu, bez refleksji co to działanie przynosi i czy jest efektywne. Natomiast zajętość jest jak najbardziej efektowna i robi wrażenie.

Dlatego pomimo kanonów zatrzymaj się. Zastanów. Czasem to wystarczy, żeby uznać, że chociaż pniesz się do góry, to przystawiłaś drabinę do niewłaściwej ściany.

A potem przyjmij rolę obiektywnego obserwatora. Czy jak patrzysz na siebie jak na inną osobę to Twoje działania nadal są takie racjonalne? Oceń własne postępowanie.

Zmiana perspektywy

Efekt utopionych kosztów to pułapka, bo w tym samym czasie można poświęcić czas i wysiłek na coś innego, co przyniesie nam korzyści. Im dłużej trwamy w pułapce, tym więcej kosztów ponosimy.

Skupiamy się na już poniesionych kosztach, a nie na tych które jeszcze poniesiemy. Perspektywa utraty jest gorsza niż wizja dalszego niechcianego wysiłku. Jeżeli wydaje nam się, że ponieśliśmy więcej strat niż uzyskaliśmy korzyści z działania, to chcemy te straty „odrobić” i brniemy dalej przeważnie pogłębiając straty.

Dlatego zmień perspektywę. Patrz na przyszłe koszty, które jeszcze poniesiesz, a których nie chcesz już ponosić. Zapomnij o kosztach, które poniosłaś lub nadaj im inne znaczenie. Jakie? Np. takie, że to nie utopione koszty, a nowe doświadczenia, cena za naukę, że musiałaś w jakiś sposób przekonać się czy warto coś robić.

Czasy się zmieniły

Decyzję o studiowaniu lub podjęciu pierwszej pracy podejmujemy w wieku, kiedy nie mamy pojęcia z czym to się wiąże. Kierujemy się przeważnie jakimiś trendami, albo przekonaniami, że po tych studiach na pewno będziesz mieć pracę (to może już nie dotyczy młodszych, ale w moim pokoleniu jak najbardziej stanowiło kryterium wyboru).

Podejrzewam, że większość z moich rówieśników konsultujących wybór studiów z rodzicami usłyszało, a co Ty będziesz robić po archeologii, kulturoznawstwie, teatrologii itp.?

I wiecie co? W czasach, kiedy to mówili to faktycznie w dużej mierze była prawda. Ale teraz? Teraz nawet studia nie zawsze są potrzebne by robić coś fajnego i dochodowego. Dlatego interesuj się nowymi trendami i możliwościami. Sama czasami się dziwię na czym w dzisiejszych czasach można zarabiać. Możliwości są ogromne.

Zmiana kierunku patrzenia

Zwróć też uwagę na to, co możesz mieć w zamian. Na jakie inne projekty zwolnisz swój czas i energię i jakie korzyści te nowe projekty mogą Ci przynieść. Skup się na tych korzyściach i nowych celach. Zostaw już przeszłość i skup się na przyszłości wyznaczając nowy cel. A gdy już go wyznaczysz bądź w tu i teraz i działaj.

pytania mocy

Kliknij i pobierz Pytania Mocy

Co więcej, im szybciej zajmiesz się tym co Cię interesuje, tym szybciej osiągniesz rezultaty i puścisz w niepamięć „nieudany” projekt i pozornie utopione koszty.

Pułapka utopionych kosztów „żywi się” zaangażowaniem. Tym bardziej w nią brniemy i tym trudniej się wycofać im bardziej angażujemy się w kontynuację i racjonalizowanie naszych działań.

Zastanów się co jeszcze możesz zyskać wycofując się? Czas, energię, pieniądze na inne projekty. Brak konfliktu i niepokoju. Zadowolenie z tego co robisz. Rezultat, o który Ci chodziło. Szczęście i satysfakcjonujące życie.

Perspektywa łoża śmierci

Popatrz z perspektywy łoża śmierci, a co najmniej kilkunastu lat. Dosłownie, wyobraź sobie linię na podłodze, która jest Twoim życiem, przejdź w przyszłość, obróć się do tyłu i spójrz w swoją przeszłość jako starsza Ty. Czy te kilka „zainwestowanych” lat, wysiłek i inne koszty mają aż takie znaczenie z tej perspektywy? Czy może rozpoczęcie tego co faktycznie chcesz robić jest o wiele ważniejsze?

To ćwiczenie pozwala też odpowiedzieć sobie na pytanie czy będę żałować, czy to faktycznie utopione koszty. Obawa przed żalem często trzyma nas w pułapce. A prawda jest taka, że gdzieś tam w głębi wiemy czy będziemy żałować czy nie. Przyjęcie perspektywy przyszłości, a nawet łoża śmierci pozwala się o tym przekonać.

Czy w takim razie rezygnacja to akt odwagi czy utopione koszty?

Głównie to akt racjonalności, o ile wynika z pobudek, o których piszę. Czyli rezygnuję, bo już nie odnoszę korzyści, które chciałam odnieść, to już mnie nie interesuje, koszty są zbyt duże w stosunku do potencjalnych zysków.

To jednak również akt odwagi. Nie jest łatwo oznajmić światu, że robisz zwrot o 180 stopni, że zmieniasz zawód, robisz nowe studia. Szczególnie, jeżeli do tej pory całkiem dobrze Ci się wiodło i Twoja decyzja postrzegana jest jako fanaberia. No bo przecież jeżeli masz kasę, to jesteś szczęśliwa. Jeżeli pracujesz w prestiżowej firmie, wykonujesz poważany zawód to czego więcej chcieć od życia.

To często postrzeganie pokolenia naszych rodziców, którzy często dorastali w niedostatku. Pieniądze i prestiż stały się wyznacznikiem dobrego życia.

I nie twierdzę, że nie są. Jest pewien pułap, który jest potrzebny, żeby było łatwiej żyć, żeby się nie kłócić i nie martwić o kasę.

Dlatego myśl o sobie jako o odważnej osobie, jak o kimś kto wychodzi poza schematy. A rodzina przyzwyczai się albo nie. Tylko czy to jest Twój problem?

TO CO, PITOLIMY CZY ROBIMY?

Czy Twoim zdaniem warto kontynuować to co się zaczęło bez względu na koszty, czy lepiej zrezygnować, gdy przestało nas to zadowalać lub nie prowadzi do oczekiwanego rezultatu? Co myślisz o konsekwencji?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_utopionych_koszt%C3%B3w

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *